Wcześniej moja żona podzieliła się swoim świadectwem o tym, jak Nowenna pompejańska uratowała nasze małżeństwo (Stałam się świadkiem niesamowitych cudów [w:] „Miłujcie się!”, nr 3-2014). Zacznę od początku. Ojciec zostawił naszą mamę, gdy była ona ze mną w ciąży. Moja siostra miała wtedy zaledwie kilka miesięcy.

Masz ciekawą historie , którą można umieścić na naszej stronie prześlij na adres admin@ Polecam Czym jest zło gdy go nie widać cz1 , cz2 , cz3 , cz4 , cz5 , cz6 , cz7 – POLECAM !!! – O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik Powrót do domu Ojca – Grzegorz Kasjaniuk Świadectwo nawrócenia muzułmanki POSTAW BOGA NA PIERWSZYM MIEJSCU – Denzel Washington [Przemówienie do absolwentów] – Aktor Życie tylko z Jezusem ma sens – Mark Wahlberg – Aktor Patrycja Hurlak cz1 , Patrycja Hurlak cz2 – aktorka (nawrócenie wiedźmy) Radosław Pazura – aktor Świadectwo – Polecam Żywa wiara Powrót do Domu Ojca – Andrzej Sowa Andrzej Sowa Robert Friedrich – „Litza” (muzyk rockowy) Polecam !!!! Jarocin 2011 Wywiad z zespołem Brian „Head” Welch (Korn) – napisy PL . Od KoRn do Jezusa Kolah – Raper – składanka , świadectwo – POLECAM !!! Jestem Drugi® – Dobromir Makowski – Polecam !!! świadectwo nawrócenia cz1 , cz2 Nick Vojcick – Człowiek bez rąk i nóg Marcin Boczek – Przerażające wyznania Piotr Kowalczyk – Muzyk świadectwo Techno – świadectwo Leszka Dokowicza POLECAM !!! Film Ja Jestem Byłem gangsterem , Karol Wasiak cz1 , Karol Wasiak cz2 , Karol Wasiak cz3 – polecam Piotr Stępniak cz1 , Piotr Stępniak cz2 – były przestępca Świadectwo Patrycji Roman Kluska – twórca i były prezes giełdowej spółki Optimus SA Patryk – świadectwo nawrócenia Krzysiek – świadectwo nawrócenia Jan Budziaszek cz1 , cz2 , cz3 , cz4 , cz5 – perkusista zespołu SKALDOWIE Świadectwo wiary , rekolekcje – cz1 , cz2 , cz3 , cz4 , cz5 – POLECAM Noc świadectw 2014 – W sobotę 31 maja br. w parafii św. Michała Archanioła w Warszawie (ul. Puławska 95) odbędzie się wyjątkowe wydarzenie – Czwarta Noc Świadectw! Nawrócenie – świat muzyki rockowej Opowieść o nawróceniu Jim Caviezel – aktor z filmu Pasja (odtwórca roli Jezusa ) Pietro Sarubbi – aktor z filmu Pasja (odtwórca roli Barabasza ) Rafałem Porzezińskim – uzależniony od hazardu Byłem na dnie – świadectwo narkomana Stephen Baldwin – świadectwo nawrócenia Stephen Baldwin – lektor pl Nadzieja i nawrócenie Wstrząsające wyznanie samobójcy narkomana Marek Kotański Anna Golędzinowska – Ocalona z piekła wywiad cz1 , cz2 , Ocalona z piekła , Ania Golędzinowska Godzina prawdy wywiad , u Kapucynów , świadkowie wiary Wyrwani z niewoli – świadectwo Piotra i Jacka – POLECAM !!! Świadectwo nawrócenia – Łukasz Czarnota Byłem marionetką diabła Cz1 Cz2 cz3 cz4 Polecam !!!! Byłem 23 minuty w piekle – świadectwo Billa Wiese Grzegorz Autorka „Wywiadu z wampirem” o swoim nawróceniu I am second – Annie Lobert NIEWYTŁUMACZALNE NAWRÓCENIA. Samobójczyni i… misjonarka. Poruszająca historia. Dedykuję ks. Jackowi Bałembie i wszystkim współczesnym kapłanom Tomasz Adamek Świadectwo Wiary – wywiad EGZORCYZM – ŚWIADECTWO UWOLNIENIA JOANNY Świadectwo Ani Czym jest zło gdy go nie widać cz1 , cz2 , cz3 , cz4 , cz5 , cz6 , cz7 – POLECAM !!! – O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik Tomasz Adamek Powrót do domu Ojca – Grzegorz Kasjaniuk Świadectwo nawrócenia muzułmanki Brygida Grysiak, dziennikarka telewizyjna Ciemno, czyli jasno – spotkanie z Jankiem Melą, Marcin Jakimowicz „na Kanapie” Świadectwo Urszuli Mela wraz z synem Jankiem Świadectwo Marcina Jakimowicza Grzegorz „Dziki” cz1 , cz2 Darka Malejonka Świadectwa Andrzeja Sową, Patrycji Hurlak i Radosława Pazury cz1 , cz2 Powrót do Domu Ojca – Andrzej Sowa Jak fajnie być blisko Boga Polecam !!! Siewcy Słowa – Nawrócenie rapera Mogłem być mistrzem wschodnich sztuk walki, ale diabeł chciał mojej duszy – świadectwo Tomasza Jestem Drugi® – Robert Litza Friedrich Na poddaszu 4 | Leszek Korzeniecki cz. I cz. 2 Polecam !!! Na poddaszu 1 | Artur Pawłowski cz. I cz. 2 Adwokat ulicy Polecam !!! Powrót do domu Ojca – Krzysztof Ambroziak Powrót do Domu Ojca – Tomasz „Hiob” Karenko Powrót do domu Ojca – Dobromir Makowski, świadectwo, POLECAM !!! Adam Szustak OP: Świadectwo Film „Nawrócenie”. Świadectwo Nowenna pompejańska uratowała moje małżeństwo – świadectwo Małgorzaty Świadectwo Uli Niebezpieczeństwo bioenergoterapii Jan Suliga – mocne świadectwo okultyzmu Ks. Dominik Chmielewski – od mistrza sztuk walki do kapłana , instruktor Jestem Drugi® – Ania Żeńca (Świątczak) Justyna- Świadectwo nawrócenia – Rozmowa z byłym magiem i szamanem mocne świadectwo Jestem Drugi® – Adam Sokół Jestem Drugi® – Krzysztof Demczuk Jezus uzdrawia – Witek Wilk do sceptyków Kamil , Kamil Adam Szustak. – Polecam John Ramirez uciekł diabłu z kotła Andreas Berglesow – Człowiek bez narządów Magda Woźniak i o. Remigiusz Recław SJ – Rozpoznałem wolę Bożą i co dalej? – czyli do roboty! Na poddaszu + | Historia Edyty – Polecam Świadectwo Tomasza Budzyńskiego

Mężatka: Uratowane małżeństwo po dwóch latach. Moi drodzy, dziś nastał ten dzień. Chce podzielić się swoim świadectwem. Długo na niego czekałam, miałam chwilę te lepsze i te gorsze. Chwilę pełnej wiary i zwątpienia. W 2017 roku moje małżeństwo zostało poddane próbie. Wystarczyło jedno zdanie męża – nie kocham Cię

Подобається Поширити Поскаржитись Завантажити Прикріпити Соціальні мережі Змінити публікацію Видалити публікацію „Święty o. Pio mówił o niej: „Pewna kobieta z Ameryki Południowej będzie waszą pociechą, kiedy ja odejdę”. W dniu 23 września 1968 roku Maria miała wizję: „Esperanza – powiedział o. Pio – przyszedłem się pożegnać. Mój czas nadszedł. Teraz ty działaj”. Następnego dnia Maria Esperanza przeczytała w gazecie o śmierci mistyka…” To fragment jednego z artykułów czasopisma „Królowa Różańca Św” Zobacz …Більше„Święty o. Pio mówił o niej: „Pewna kobieta z Ameryki Południowej będzie waszą pociechą, kiedy ja odejdę”. W dniu 23 września 1968 roku Maria miała wizję: „Esperanza – powiedział o. Pio – przyszedłem się pożegnać. Mój czas nadszedł. Teraz ty działaj”. Następnego dnia Maria Esperanza przeczytała w gazecie o śmierci mistyka…” To fragment jednego z artykułów czasopisma „Królowa Różańca Św” Zobacz jak wygląda najnowszy numer i co jest w środku (oprócz 9 stron nigdzie nie publikowanych niesamowitych świadectw skuteczności nowenny pompejańskiej!) Potrzebujesz uzdrowienia? Brakuje Ci wiary? Chciałbyś zerwać z nałogiem? Martwisz się o kogoś bliskiego? Jest wyjście! Zobacz cuda nowenny pompejańskiej! Na tej stronie prawie 2 tysiące świadectw! Oto tylko jedno z nich: „W czerwcu tego roku minęły cztery lata od chwili, gdy usłyszałam diagnozę lekarską: „olbrzymi guz nerki”….. uzdrowienia? Brakuje Ci wiary? Chciałbyś zerwać z nałogiem? Martwisz się o kogoś bliskiego? Jest wyjście! Zobacz cuda nowenny pompejańskiej! Na tej stronie prawie 2 tysiące świadectw! Oto tylko jedno z nich: „W czerwcu tego roku minęły cztery lata od chwili, gdy usłyszałam diagnozę lekarską: „olbrzymi guz nerki”….. ще 2 коментарі від mkatana Nowenna Pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia odmawiamy trzy części Różańca świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać czwartą część z tajemnicami światła. Przed rozpoczęciem każdej z trzech części Różańca wymieniamy najpierw intencję (tylko jedną), a następnie mówimy:Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć, Królowo Różańca 27 dni odmawiamy część błag…БільшеNowenna Pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia odmawiamy trzy części Różańca świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać czwartą część z tajemnicami światła. Przed rozpoczęciem każdej z trzech części Różańca wymieniamy najpierw intencję (tylko jedną), a następnie mówimy:Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć, Królowo Różańca 27 dni odmawiamy część błagalną Nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej części Różańca, odmawiamy następującą modlitwę:Pomnij, o miłosierna Panno Różańcowa z Pompejów, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twojej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój Różaniec i przez upodobanie, jakie okazujesz dla Twojej świątyni w Pompejach, wysłuchaj mnie dobrotliwie. pozostałe 27 dni odmawiamy część dziękczynną Nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej z trzech części Różańca, odmawiamy następującą modlitwę:Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzać cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam, będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. od modlitw końcowych, każdą z trzech części Różańca kończymy trzykrotnym westchnieniem do Matki Bożej:Królowo Różańca Świętego, módl się za nami!/za tekstem Jak odmawiać Nowennę Pompejańską?/ O wielkości nowenny decyduje to, że jest ona modlitwą rzeczy niewielkich, codziennych. Prosimy – jak można wyczytać w świadectwach osób obdarowanych przez Boga – o „rzeczy małe”: pracę, dobrą żonę, o wyleczenie bliskiej osoby z groźnej choroby czy wyrwanie z nałogu. Bóg kocha nas takimi, jakimi zostaliśmy przez niego stworzeni. Droga do wielkości Zmartwychwstania wiodła przez ukryte życie, z …БільшеO wielkości nowenny decyduje to, że jest ona modlitwą rzeczy niewielkich, codziennych. Prosimy – jak można wyczytać w świadectwach osób obdarowanych przez Boga – o „rzeczy małe”: pracę, dobrą żonę, o wyleczenie bliskiej osoby z groźnej choroby czy wyrwanie z nałogu. Bóg kocha nas takimi, jakimi zostaliśmy przez niego stworzeni. Droga do wielkości Zmartwychwstania wiodła przez ukryte życie, z jego kłopotami dnia codziennego. Z modlitwy drobnej i codziennej wyrasta heroizm „nowenny nie do odparcia”. Bo wytrwałość i poświęcenie dużej ilości czasu zbliża nas do misji ziemskiej Matka Boża powiedziała, że nie wystarczy tylko się modlić. Powinniśmy także o tej modlitwie mówić, propagować ją.
Odmówiłam nowennę pompejańską w intencji uzdrowienia osoby, która przeszła wielkie cierpienia życiowe i nie mogła dojść do siebie. Po niedługim czasie ukochana Mama Maryja uzdrowiła tą osobę, która już normalnie funkcjonuje. To była moja kolejna nowenna. Inna nowenna w intencji nawrócenia osoby też została wysłuchana i Jestem twórcą tej strony internetowej poświęconej Nowennie Pompejańskiej i jako pierwszy chciałbym podzielić się swoim świadectwem. Nowenna Pompejańska i Matka Boża zmieniła nasze życie – moje i mojej żony. Poprzez to świadectwo chcę zaświadczyć o potężnym wstawiennictwu Matki Bożej, która prawdziwie prowadzi do Boga, jeżeli człowiek Jej na to pozwoli. Mam 31 lat (informacja na marzec 2022), z wykształcenia jestem informatykiem. Moje życie duchowe do momentu odmówienia pierwszej Nowenny Pompejańskiej prawie nie istniało. Do kościoła chodziłem raczej z musu, dwa razy w roku przystępowałem do pobieżnej spowiedzi bo bałem się poruszyć grzechy, które były gdzieś głęboko zakorzenione. Nie dowierzałem w obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Pismo Święte było dla mnie „bajką literacką”. W 2015 roku ożeniłem się. Z żoną byliśmy bardzo letnimi katolikami. Do kościoła chodziliśmy raczej z przysłowiowej przyzwoitości, nie zagłębialiśmy się głębiej w prawdy wiary. Nie mówiąc już, że będąc w stanie grzechu przyjmowaliśmy Komunię Świętą i ściągaliśmy na siebie wyrok potępienia. Wszystko zmieniło się gdy dość ciężko zachorował mój brat. Choroba dość ciężka, raczej nie ma na nią lekarstwa. Moi rodzice popadli w rozpacz. Wtedy do rąk mojej mamy trafiła broszura z Nowenną Pompejańską. Mama modliła się i prosiła o zdrowie dla brata. Ja podchodziłem do tego sceptycznie, bo uważałem, że jak lekarze nie pomogą, to nikt nie będzie w stanie. W między czasie w firmie którą prowadzę zaczęły się gorsze chwile. Były problemy z płynnością finansową. Po dłuższym czasie żona stwierdziła, że spróbuje i odmówi w tej intencji również Nowennę – było to lato 2016. Po pewnym czasie z problemów udało się wyjść. Choroba brata również się zatrzymała – ewidentny cud. Przełom nastąpił kiedy to ja zdecydowałem się odmówić pierwszą Nowennę – coś się we mnie budziło i chciałem sam spróbować. Bardzo bałem się, że nie dam rady pogodzić odmawiania codziennie 3 różańców z obowiązkami i pracą. Owszem było trudno z początku, ale to dlatego, że szatan bardzo przeszkadzał i nie chciał, żebym odmówił tę Nowenną. W między czasie jak zacząłem odmawiać Nowennę moje życie, małymi krokami zaczęło się zmieniać. Nie była to drastyczna zmiana z dnia na dzień, ale każdego dnia zmieniało się moje myślenie i życie. Dziwnym przypadkiem trafiłem wtedy na portalu youtube na nagrania egzorcyzmów ks. Piotra Glasa. Teraz wiem, że nie był to przypadek, po prostu Matka Boża chciała mi uświadomić czym jest grzech i że szatan jest rzeczywiście istniejącym bytem. W internecie obejrzałem wszystkie nagrania księdza Piotra Glasa i w skutek tych nagrań zdecydowałem się zamknąć całą swoją historię i przystąpić do spowiedzi generalnej. Najpierw dokonałem rachunku sumienia, potem zdecydowałem się wyspowiadać. Nie było łatwo bo jeszcze stojąc w kolejce do konfesjonału bałem się co pomyśli o mnie ksiądz? Szatan ewidentnie nie chciał żebym się wyspowiadał. Był to luty 2017. Do generalnych spowiedzi przystępowałem jeszcze około 2-3 razy gdyż ciągle przypominały mi się zaległe grzechy z dzieciństwa, młodości o których nie zdawałem sobie wcześniej sprawy lub które chciałem przysłowiowo „zamieść pod dywan” i udawać, że ich nie ma. Dziękuję Matce Bożej, że pomogła mi zamknąć mroczną historię mojego życia – te etapy są już wyspowiadane i zamknięte. Gdy kończyłem jedną Nowennę to od razu rozpoczynałem drugą – zakochałem się w Matce Bożej i w tej modlitwie. W między czasie odprawiłem 9 pierwszych piątków miesiąca oraz dokonałem 33 dniowego Aktu Ofiarowania się Jezusowi przez Maryję wg. Św. Ludwika de Montfort. Zdecydowałem się również odwiedzić z rodziną sanktuarium w Sokółce gdzie wydarzył się Cud Eucharystyczny. W momencie gdy zdecydowaliśmy się odwiedzić Sokółkę moje życie już na tyle się zmieniło, że byłem świadomy obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Był to lipiec 2017. Jednocześnie nasz ludzki rozum jest na tyle ograniczony, że często trzeba sobie to po prostu uświadamiać i przysłowiowo „brać na rozum”, że Jezus jest w Eucharystii prawdziwie obecny. Odwiedzenie sanktuarium w Sokółce również dokonało kolejnej zmiany w moim życiu – zobaczenie na własne oczy cząstki Ciała Pańskiego jest nieopisanym przeżyciem. Na przełomie lipca i sierpnia 2017 zdecydowałem się również być apostołem Maryi i zacząłem szerzyć Nowennę Pompejańską. Z racji, że jestem informatykiem to stworzyłem stronę internetową, zaprojektowałem broszury i zachęcam ludzi przez internet do szerzenia tego dzieła i zamawiania broszur i wykładania ich w swoich kościołach. Okazało się, że inicjatywa ta zaczęła cieszyć się dużym sukcesem – przez ten czas wysłałem do blisko 600 osób około 60000 broszur (informacja na maj 2018). Broszury wysyłaliśmy od Zakopanego po Hel, do wielu parafii w Polsce. Broszury z Nowenną powędrowały również do Polonii w Stanach Zjednoczonych. Czy to jest nasze działanie? Zdecydowanie nie. Często modlę się o to, żeby Maryja pokierowała tym dziełem a ze mnie uczyniła narzędzie w swoich rękach. Dzięki temu poznaliśmy również wspaniałe osoby z całej Polski – jedna Pani z Dzierżoniowa, odmówiła w intencji tego dzieła również Nowennę Pompejańską. To niesamowite – mimo tego, że dzieli nas wiele set kilometrów i nigdy się nie spotkaliśmy, a korespondencję prowadzimy tylko listową. Teraz, gdy to piszę jest listopad 2018 roku – moje życie niewyobrażalnie zmieniło się w porównaniu chociażby do tego z roku 2016 i wcześniejszych lat. Od momentu rozpoczęcia pierwszej Nowenny Pompejańskiej minęło już blisko 1 rok i 4 miesiące. Matka Boża zmieniła niewyobrażalnie moje życie. Teraz jestem w trakcie odmawiania 12-tej Nowenny Pompejańskiej (informacja na listopad 2018) i proszę Matkę Bożą żeby dała mi siłę do odmawiania kolejnych i żebym nigdy nie przestał jej odmawiać. Moje spojrzenie na temat wiary i życia zmieniło się o 180 stopni. Podczas Wielkiego Postu podjąłem się uczestniczenia codziennie w Mszy Świętej i przyjmowania Komunii Świętej wynagradzając Bogu za tych, którzy Boga nie kochają i nie przystępują do spowiedzi świętej, lub przyjmują świętokradzko Komunię Święta. Teraz nie wyobrażam sobie nie tylko niedzieli, ale również tygodnia bez Eucharystii. Staram się codziennie uczestniczyć w porannej Mszy Świętej. Do spowiedzi świętej przystępuję raz w tygodniu. Dzięki Nowennie Pompejańskiej i Matce Bożej jestem wyczulony na najmniejszy grzech, który mógłby mnie odłączyć od Pana. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez Jezusa i nie mogę doczekać się spotkania z nim. A to wszystko zaczęło się od Nowenny Pompejańskiej. Modlitwa różańcowa jest dla mnie ręką, za którą Maryja trzyma mnie i prowadzi przez życie do zbawienia. Cudownie jest chodzić w świetle za Jezusem, bardzo chcę żeby każdy doświadczył tego uczucia co ja. Oczywiście w życiu zdarzają się większe lub mniejsze problemy, ale nie są one w żaden sposób straszne gdyż teraz mam oparcie w Matce Bożej i w Panu Jezusie i do nich zwracam się ze wszystkimi trudnościami. Bo przecież jeżeli Bóg z nami, którz przeciwko nam? Więcej o dziele szerzenia Nowenny Pompejańskiej przeczytasz tutaj.

Kiedy dowiedzieliśmy się z mężem o ciąży, obydwoje płakaliśmy ze szczęścia. Uczucie, że pod moim sercem budzi się nowe życie wzbudziło w nas wiele wspaniałych emocji. Szczęście to trwało krótko. Po miesiącu okazało się, że na początku ciąży zaraziłam się cytomegalią- wirusem , który choć dla mnie nie stanowił zagrożenia,…

Gdyby nie Nowenna Pompejańska i pomoc Naszej Mateńki,moje małżeństwo dziś by już nie istniało. Wszystko zaczęło się dwa lata temu, dowiedziałam się, ze mój mąż ma romans. Oczywiście obiecał, ze to zakończy i tak to trwało , okłamywał mnie, a ja mu wierzyłam, że może tym razem to będzie naprawdę koniec. Mijały miesiące, a romans trwał i miał się coraz lepiej, mąż zaczął wprost mówić mi, ze kocha tamta kobietę, ale kocha tez mnie,nie umiał wybrać, a raczej nie chciał, bo układ z dobrą żoną i kochanką na boku bardzo mu odpowiadał. Ja nie umysłem odejść, coraz bardziej się załamywałam i traciłam siły, Przeczytałam któregoś dnia o Nowennie Pompejańskiej i zaczęłam się nad nią zastanawiać, wiedziałam, ze ja sama już nic nie mogę zrobić, nie uratuję mojego prawie dwudziestoletniego małżeństwa, bałam się tylko, że nie dam rady wytrwać, że trzy części różańca dziennie to niewykonalne. Jednak wiedziałam, ze tylko Ona może mi pomóc. Zaczęłam Nowennę, na początku było ciężko, szatan kusił bym przestała, zachowanie mojego męża było coraz gorsze,zaczął mówić o rozwodzie. Trwałym w swojej modlitwie i jeszcze goręcej prosiłam Maryję o pomoc, wierzyłam ze Ona mi pomoże, że to wszystko się skończy. Modliłam się, płakałam, wierzyłam, prosiłam… Pod koniec Nowenny zaczęło się zmieniać, pomału zaczęło się układać. Od zakończenia Nowenny minął juz rok, wszystko się skończyło, mój mąż przyznał, ze tamto było ogromnym błędem, mówi że mnie bardzo kocha i już nigdy nie chce mnie stracić, nie wyobraża sobie życia beze mnie i naszej rodziny. Teraz między nami jest wspaniale, chociaż czasem wracają do mnie przykre wspomnienia, ale staram się nie dać się im zasmucić. Dziękuję Matko za Twoją pomoc, całym sercem Cię kocham!!! StartŚwiadectwa o nowennie pompejańskiejMarta: Maryja uratowała moje małżeństwo Żałuję, że nie znałam tej nowenny znacznie wcześniej. Jak widać, nowenna pompejańska działa cuda i uratowała nasze małżeństwo. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Żona. Nawrócenie i schizofrenia. Odmówiłem dwie nowenny pompejańskie w intencji „o nawrócenie biednych grzeszników, z których ja jestem pierwszy”. Znaczy pisałam do Barbary. A jeśli chodzi o te myśli – ja się nie nakręcam, bo to przychodzi nagle i chwyta Cie jak ból głowy porównam do migreny. Wiesz, a ból nie odejdzie, jak sobie powiesz, ze cie nie boli. Wiemy, ze to naiwne. Ja nie wiem, z czym walczę, żebym to wiedziała, Alu. Eliszka32 ja tez mam chyba jakiegoś złego ducha w sobie dziś…jak patrze na ten świat to nie mogę uwierzyć, że stworzył go Bóg- dobry i sprawiedliwy. Na tym świecie nic nie jest dobre i sprawiedliwe, mam wrażenie, że szatan maczał palce przy tworzeniu go. Ludzie którzy ciężko i uczciwie pracują ledwo wiążą koniec z końcem i do emerytury ciężko bedzie wytrwać, a ci co się migają, robią interesy na czarno, kradną, sa bezrobotni z wyboru i lenistwa, jeszcze starają się o zapomogi, zasiłki z MOPS PUP i czego się da, ba sa tacy którzy lekarza podpłacą by rente im dał – wszystko by leżeć i pachnieć i dostać kase za nic, za same jestestwo- im się należy, to nic, że ci co pracuję muszą do 67 na takich darmozjadów pracować. Gdzie jest ta sprawiedliwość? Druga sprawa, czasem kobiety dobre, kochające uczciwe, chcą mieć dziecko i co- nie da się, bezpłodność, pierwsza, druga i 7 nowennna o dziecko. A takie kobiety, co żyja w baraku z jakims piatym konkubinem, piją, palą nawet w ciązy, zyja z tego co im carits przywiezie i co ukradną- im Bóg wynagradza w dzieciach. zauważcie, że te patologie to maja po 6-8 dzieci. Zero problemu z zajściem w ciaże, każdy poród zdrowy i bezpieczny, mimo promili we krwi, i rodzą się potem takie biedne dzieci, skazane z góry na cierpienie. Kolejna niesprawiedliwość. Tak samo fakt, że czasem ktoś musi sie dużo modlić, prosić Boga, błagać, o jakieś podstawowe rzeczy potrzebne do życia. Inny smieje się modlitwy, obśmiewa nawet Boga- ale jemu sie powodzi, jemu sie darzy, sypie, bo ten co klęczy w kościele modli się za niego i prosi Boga by dał mu szansę sie nawrócić, więc niewierzący i niemodlący się nie musi się o nic starać, ma ludzi od modlitwy, sam nie musi się starać by wszystko mieć. Swiat jest pełen absurdów i nieprawiedliwości. Aż nie chce się wierzyć, że stworzyła go istota doskonała dobra i sprawiedliwa- Bóg. Ale koniec depresji, chciałam tylko sie podzielić moim niedowierzaniem. Oliwio to piękne że modlisz się o nawrócenie kogoś kto cię skrzywdził, będzie jeszcze piękniej jeśli tej osobie wybaczysz, zapomnisz i zaczniesz realizować swoje marzenia,a nie myśleć o tym czy innym się powodzi lepiej od ciebie. Czasami mnie też nachodzą takie myśli jak ciebie dzisiaj, myślę że każdego takie myśli nachodzą tak Oliwio, niesprawiedliwość społeczna bardzo boli. nie wiem jak to jest, ale nie patrzmy na to co kto niby ma, bo jak wiemy może nam się to wydawać. Rzeczywistość często bywa inna niż widok. Nie ma równości, sorry, takie mamy życie 😉 Dziewczyny, trzymajmy się, będę myślała o Was. dobranoc. Uważaj, Oliwio, nie dziel się za bardzo, bo Cię obskoczy zaraz chór zgorszonych gotowych do pożarcia, zaraz Ci zarzucą anty świadectwo. Ale ja Ciebie doskonale rozumiem, bo tak samo uważam. Eliszka przyłącz się do nas, tzn. Ali mnie, nie bądź uparta nie daj się prosić Eliszka to idz do innego lekarza, ja tez mam rozne stany, tez walcze, mam koszmary nocne, tylko ze Bog wystawiajac nas na probe daje nam tez potrzebne laski i jest to napisane w PISMIE SWIETYM. To ze normalnie rozmawiasz z ludzmi i normalnie funkcjonujesz nie znaczy, ze nie masz nerwicy! Wiem z doswiadczenia mieszkania z osoba, ktora nerwice posiada. I co to za tlumaczenie ze nie kwalifikowalas sie na leki? Ja poszlam do lekarza i powiedzialam ze potrzebuje srodkow antydepresyjnych i nasennych bo mam problemy osobiste i nie wyrabiam sama ze soba, dostalam kilka recept na zapas, wiec kiepskie tlumaczenie. I leki biore, gdy naprawde zle sie czuje, jest szereg roznych lekow, ktore dzialaja mniej lub bardziej, ale sprobuj nawet bez recepty, bo rzeczywiscie ciezko Ci pomoc jesli Ty nie chcesz sama sobie pomoc, wtedy nawet Bog Ci nie pomoze. Poza tym ja tez Cie juz pytalam o to podobnie jak lulu. Czego oczekujesz od Boga? Ze przyjdzie i Ci powie”ok jestes juz uwolniona”? PS mowi wyraznie „idz TWOJA WIARA Cie uzdrowila” wiec Ty moze nie wierzysz ze Bog moze Cie uzdrowic. Boże, ile mam jeszcze pisać, ze u lekarzy już byłam i to u niejednego. Takie tłumaczenie, ze mi lekarz nie dał leków, bo nie stwierdził nerwicy. Po prostu. A lekarz jest lekarz i wie, co mówi. Czy nie dość jasno się wyraziłam? Nie wiem, już naprawdę, pisze po mandaryńsku? Ale ja nie mam depresji i wyrabiam, nie mam takich objawów jak Ty. Przeczytaj, ze u lekarzy byłam. Sama sobie diagnozy nie postawiłam jak tu niektórzy na forum w kółko nasuwają o nerwicy. Nieprawda, że nie chce sobie pomóc. Bo już to robiłam wszystko. I Ameryki nie odkryliście. Ale dzięki za pocieszenie, ze nawet Bóg mi nie pomoże. Bardzo to podbudowujące. Pisałam, czego oczekuje. I nic więcej. Przeczytaj moje posty. Bo chyba nie czytałaś albo nie te, co trzeba. Ja nie mam koszmarów ani innych stanów jakichś tam. I wyrabiam ze sobą. Nie wiem, jakie są Twoje problemy, ale ja piszę o atakach złego ducha a nie o niewyrabianiu ze sobą. I tyle. A o uwolnienie się wiele modliłam i prosiłam, a uwolnienie rozumiem tak, że skończą się dręczenia i tyle. Skoro tyle mszy już było, modlitw. Czy to tak trudno pojąć? Eliszka, napisałaś do tego księdza, o którym Ci napisałam tydzień temu? Eliszka32 to egzorcysta się kłania czeka tam na ciebie z otwartymi rękoma chyba skorzystasz no chyba że znów się wymówisz czymś Dobranoc po raz trzeci i ostatni dzisiaj Lulu, ja różańca nie daje rady odmawiać… Nie mogę po prostu w takim stanie, w jakim jestem teraz, się modlić ani uwielbiać, wybacz. Życzę Wam obu powodzenia. Eliszka chodzi o to żebyś przeczytała tą modlitwę którą wkleiłam wyżej, tylko przeczytaj, przecież czytać komentarze możesz i umiesz czytać, jest krótka nie zajmie ci to nawet minuty przeczytałam Dobranoc, też już idę. To się zwracam, a o czym innym piszę jak nie o tym, że się zwracam? A Ty za kogo się uważasz, by oceniać moją wiarę? Sama zaczęłaś w swoim poście mnie osądzać. Nie uraziłeś mnie Józef,:). Jesteś jedną z tych osób tutaj, która rozumie, co się ze mną dzieje, tak, to są działania w afekcie, bo ja już nie mogę od wczoraj:(. Wczoraj myślałam, że zwariuje. Naprawdę. A Wy zamiast na mnie psioczyć, dobrzy chrześcijanie, to byście się lepiej za mnie pomodlili. Wiesz, to jest irytujące, jak po raz enty musisz od nowa tłumaczyć komuś, że u lekarzy już byleś, a oni dalej swoje…w kółko powtarzają, jakby nie czytali, co piszesz. Nie, Józef, wychrzaniłam wszystko, książki, karty, tarota spaliłam dwa lata temu, amulety też wywalone. Nie wróżę ani nic. Eliszka, napisałaś do tego księdza, o którym Ci napisałam w zeszłym tygodniu? Podaj mi jeszcze raz ten e-mail i nazwisko tego ks., zapiszę sobie na kartce. Jeśli możesz… Na stronie księdza jest formularz i tak się z nim kontaktujesz. Nazwisko księdza: ks. Piotr Markielowski W takim razie mam propozycję do wszystkich , którzy chcą i mogą by się modlic codziennie o zdrowie duchowe dla Eliszki , powiedzmy , że do końca tygodnia , jeśli ktoś chce dłużej to wolna wola . Nie musicie się zgłaszać , nie o to chodzi . Każde z nas we własnym sumieniu uzna jak długo poświęci czasu na modlitwę . Taki mały teścik wiary 🙂 Ja wierzę , że jej pomożemy 🙂 To może się da, bo tak to nie wiem po co, na co i o co się modlić. W takim razie się przyłączę. Teścik to nie, ale jakaś próba może być. Bo już ostatnio omijałam kościół, a teraz będę miała po co wstąpić. To do końca tygodnia. Wczoraj myślałam, ze oszaleje – tak w środku. To na pewno nie jest choroba psychiczna o podłożu somatycznym, tylko ataki złego. Bo to jest hardcore jakby z wewnątrz coś Tobą powodowało, nie mówię, ze mnie rzuca, bo nie, ale to jest taki płacz -tak głęboka rozpacz z dna samego, jakbyś już był w czyśćcu pozbawiony Boga, jakby już wszystko było przegrane i miał jakby taką rozpacz, że właśnie już na zawsze będziesz od Niego odcięty i nie było dla Ciebie miłosierdzia, a jeśli jest, to nie jesteś zdolny nic zrobić już, aby zacząć się modlić. I błędne koło i Cie morduje, jak wymioty. Ten smutek, ta zgryzota. To jest rozpacz o odcieniu takiej zgryzoty. Zgryzota – to jest idealne określenie na to, co ja przezywam, ta emocja równa się tak uch zgryzota wieczna. Wiesz, Józefie, sorry za ten opis, ale żeby to jeszcze lepiej zobrazować, to jest taka rozpacz, jak czasami człowiekowi chce się wymiotować, a nie ma czym, a mimo to go prze na wymioty, jest ten odruch organizmu taki, ale nie ma treści żołądkowej. Ble, wiem, opisuje fizyczne odczucia, jakich doznaje w czasie ataku. Oczywiście nie zwracam, tylko tak mnie prze na brzuch, stamtąd idzie – wzbiera fala rozpaczy… A z tym egzorcystą, naprawdę nie jestem gotowa, myślę o tym, ale się boję:(. Nie bój się, nie ma czego. 1. nie odpisze albo 2. napisze, że nie ma problemu albo 3. pomoże, pokieruje, podpowie. Dasz radę i będziesz wiedziała co robić, aby wyjść na prostą. To podaj mi jeszcze raz ten namiar ja sobie to teraz zapiszę, żeby mi nie uciekło. Bo nie mogę znaleźć tych postów sprzed tygodnia… 9 września 2014 22:53 Na stronie księdza jest formularz i tak się z nim kontaktujesz. Nazwisko księdza: ks. Piotr Markielowski Zauważyłaś jakiś schemat powtarzań się tych napadów ? Co któryś dzień , albo w konkretny dzien , albo po jakims Twoim działaniu , czy ma to jakiś cykl , czy jest przypadkowe . I jeszcze jedno. Wiem , że to może głupio zabrzmieć , ale czy nie masz u siebie jakichś książek o tematyce czarów np. Harry Potter . Twój stan jest szczególny , dlatego próbuję dociec a kiedyś słyszałem , że w książce są przepisane całe rozdziały z różnego rodzaju ksiąg okultystycznych . Wtedy z tego się śmiałem , ale teraz już biorę to pod uwagę . Nie oznacza , że każdy czytający , czy posiadający książkę ma od razu wyrzucić , czy spalić . Sam w domu z tego co wiem jakąś książkę mam , chociaż jej nie czytałem . Potteromania była jednak ciekawym zjawiskiem . Nie, żadnych takich książek nigdy nie czytałam nawet, ani o demonach, ani o niczym, nawet nie lubię Harrego Pottera:). Wywaliłam wszystko, ale jeszcze przejrzę na wszelki wypadek. Po prostu, jakby po dniach szczęśliwości, następowała czarna rozpacz. A może po muzyce, ale ona nie jest demoniczna, nie słucham żadnego metalu ani muzyki satanistycznej. Raczej jej słuchanie odzwierciedla moja dobre samopoczucie, a potem się rozpoczyna zjazd. Wczoraj obudziłam się rano zdefiona – momentalnie dopadło mnie w kiblu – i ryk – cały dzień i wieczór i noc prawie i szaleństwo oraz zgryzota. Ta muzyka , to jakas relaksacyjna , typu reika ?? No i wybacz , ale ta laska prababci nie daje mi spokoju . Pozbądź się jej . Zanieś do kogoś , jeśli nie chcesz wyrzucać , ale wynieś ją z domu . To ostatni z tego co piszesz element związany z prabacią , na którym bądź co bądź mocno się kobieta opierała . Może bawiłaś sie tą laską w międzyczasie zaczęłaś uczyć się tarota . Mogło to być wiele lat temu . Nie, nie, no nie popadajmy też w przesad, hehe, z laski nie wróżyła. A muzyka zwykła normalna nie żadne new age czy relaksacyjna. Jak tak byśmy do tego podeszli to znowu można popaść w demonofobię jakąś. Oczywiście, rozumiem Twoje intencje, należy być czujnym. Ja myślę, że masz rację z ta radością, że szatan się tego boi i kąsa. Przypadkowe, czasem np. parę miesięcy bez ataku jest, a nieraz raz na dwa miesiące, a nieraz np. co dwa tygodnie. A nieraz coś się tam zacznie, ale nie rozwinie i gdzieś po kościach pójdzie,. A jak się to dzieje, to z znienacka następuję rozdrażnienie, zmiana nastroju, te myśli i dalej cały schemat. Czasami, jak jestem zmęczona, przed okresem, ale to nie ma reguły. Bo nie zawsze tak jest, więc jakiegoś działania, które by to poprzedzało, nie zauważyłam. Nie zauważyłam związku z jakimiś swoimi działaniami. Nie wiem. Wczoraj jak mnie złapało rano, to akurat był 8 września, dzień związany z Maryją. Ostatnio taki atak miałam dwa tygodnie temu, a wcześniej w czerwcu raz miałam zjazd, a wcześniej długo nie miałam. Nie ma reguły. Raz taka złość i płacz dopadły mnie na mszy o uzdrowienie, że odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kościoła, nigdy tego nie było wcześniej. To było w czerwcu to wyjście z kościoła w złości w takiej zgryzocie zdławionej i rozpaczy. I cała drogę powrotną płakałam. Ludzie się patrzyli jak na… Wiesz, co, napisze może coś takiego dziwnego, ja ogólnie czuję się dobrze, mam wzrost energii, takiej wiary w siebie i w ogóle jestem nieraz w takim nastroju, że np. bym na okrągło tańczyła, muzyki słuchała, jestem miła dla ludzi, otwarta, serdeczna, jak ja piszę takie rzeczy jaki dzisiaj to muszę mieć odpał naprawdę i to silny. No, i np. i radość i to następuje często po takich dniach radości i spokoju. Co o tym sądzisz? Przykro mi, ale mam bardzo podobnie. Też mam „napady” (oczywiscie po swojemu), ale ogólnie nie łażę z nosem na kwintę. Zazwyczaj jestem radosna, co tu pisać, podobnie po prostu. dodam tylko, bo jeszcze zerkam na Was, pracuję w nocy ;), więc dodam, że to nie takie proste jak sądzicie z tymi rzeczami niby związanymi z okultyzmem , magią, żeby się od nich odciać. np. jak się pracuje w reklamie, czy w kwestiach trochę związanych z filmem i różną tematyką. nie da się wtedy mieć ograniczeń, trzeba być otwartym, bo inaczej wychodzi wszystko sztywne jak u świadków Jehowy, chodzi mi o ich okropny wygląd publikacji. 😉 Ale to tylko tak. Bo ataki pomiędzy ogólną radością i dobrym samopoczuciem to wygląda podobnie. Niestety, nie biorę pod uwagę wchodzenia głębiej. Z moja prababcią też żadnych kart ani pamiątek nie mam. Nie wiem, ale też nie zawsze po muzyce, ale zawsze i często po tym, jak jestem zadowolona i w dobrym nastroju to za kilka następuje atak. Najpierw robi mi się przykro. To jest pierwsze uczucie. Po mojej prababci została tylko laska, ale on wisi w piwnicy;) Ja naprawdę, żebym pisała innym osobom rożne złośliwości to muszę być w takim stanie, bo inaczej bym nie napisała tego. Na przykład często jak mi się zrobi przykro i to zupełnie wywołuje to uczucie przykrości i smutku, co za tym idzie, rzecz dobra pozornie, bo zaraz jest myśl, ja tam nigdy nie będę tak miała, albo tak żyła, mnie nic nie czeka dobrego, i są myśli negatywne o Bogu pod wpływem tego czegoś odczuwam taki dołek, smutek i wtedy dochodzi złość, żal, gorycz i zgryzota jest na samym końcu. I tak się rozkręca. Eliszka – wydaje mi się, że Józef Ci sporo wyjaśnił. Głupio jest mi pisać o sobie, szczególnie w takim kontekście, ale jeśli CI ma to w czymś pomóc. Ja przechodzę przez coś podobnego, ale u mnie wydaje mi się, że jest to słabsze, również mam „jakby wymioty”, staję się złośliwa, wobec niektórych osób, zupełnie bez powodu, najgorsze, że wiem, że te osoby sobie na to nie zasłużyły. Niedawno zdarzył mi się grzech związany z nieczystością, po czym nie mogłam sobie dać rady ze sobą, złapałam takiego strasznego doła i o mało się nie pokłóciłam ze wszystkimi. Dawno tak nie miałam. Też jestem zwykle radosna, miła itp. U mnie problemem był grzech nieczystości, może jeszcze jest, sporą część życia wierzyłam w horoskopy, jakiś rok temu kontaktowałam się z wróżką przez internet, ale szybko zaniechałam tego. Ze wszystkiego się wyspowiadałam. Jednak nigdy nie odbyłam spowiedzi z całego życia, a myślę, że jest ona mi potrzebna. Do tego dochodzą jeszcze koszmary senne oraz lęki. Czułam, że coś ze mną nie jest ok, tylko nie wiem, czy to psychika, czy sprawy duchowe. Wówczas napisałam do księdza egzorcysty, też się bałam, myślałam nawet, a pewnie napisze nic Ci nie jest. Tak się nie stało. Dał mi kilka rad i zaprosił na rozmowę. Jednak do niej nie doszło, głównie dlatego, że sama stwierdziłam, że pewnie przesadzam, jestem przewrażliwiona itp., poza tym nagle wiele problemów na mnie spadło, więc nie myślałam o niej. Już nie rozpisując się, mój stan niby się poprawił, potem znów straszny spadek. Wówczas zawołałam do BOga , ratuj mnie, jeśli mi jest faktycznie potrzebny ksiądz egzorcysta, proszę pomóż, jednocześnie mocno w to wątpiłam. W niedługim czasie, można powiedzieć przypadkiem, trafiłam na zwykłego księdza, który nie wiedząc wiele o mnie, stwierdził, że nie jestem do końca wolna i skierował mnie właśnie do ks. egzorcysty, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Oczywiście też się bałam iść do niego, ale dziś już wiem, że nie ma czego, strach ma wielkie oczy, a jest to konieczne. Trzeba podejść trochę jak do wizyty u lekarza 🙂 Iść, nie bać się, jeśli to możliwe i przede wszystkim go słuchać. Mam nadzieję, że to przeczytasz i skontaktujesz się z księdzem. Z drugiej strony też nie ma co się denerwować i wyolbrzymiać wszystkiego, bo lęk nie jest dobry w tej sytuacji, a co więcej może pochodzić od złego. Nie bój się, nie analizuj tak wszystkiego na 1000 kawałków, bo im więcej się zastanawiasz tym, mniej wiesz, dziś myślisz tak, jutro zupełnie odwrotnie, ja tak miałam i tylko straciłam czas, i się dużo bardziej umęczyłam. Po prostu skontaktuj się z nim, nawet jeśli myślisz, w tym momencie, że nie ma po co. Choć nie wiem co Ci jest dokładnie, bo tutaj musiałby się wypowiedzieć przede wszystkim ksiądz, ale po przeczytaniu Twoich wszystkich komentarzy, stwierdziłam, że objawy niestety mamy prawie identyczne. Szatan boi się ludzi radosnych , coś takiego mówił pewien egzorcysta . czyli wychodzi na to , że pewien rytm jest. W Twoim przypadku to się sprawdza bardzo widocznie . Cos w Tobie siedzi , co gdy za bardzo poszturasz kijem , jak psa to zaczyna kąsić , gryźć ten kij . Tym kijem jest Twoja radość . czyli , gdybyś była smutna w depresji , to ataków by zapewne było mniej albo wcale . Dlatego nie ustawaj w radości Zapewne znasz temat związany z biorytmem , tego typu cykle można by pewnie umieścić w fazę Twojego biorytmu . Sprawdź sobie , czy ma to jakiś sens na podstawie ataków . Niewiem jak się zapatruje kościół na biorytmy , ale to chyba nie jest czarna magia . Niekoniecznie są one miarodajne , ale może akurat . Znając schemat , można próbować cos przeciwdziałać . Oczywiście wizyta u egzorcysty zrobiłaby napewno więcej , ale dopóki nie będziesz gotowa , to dobrze przynajmniej poznać zamiary wroga , kiedy chce atakować . Nieraz taki ciąg trwa dwa dni, trzy dni, potem wygasa, rozchodzi się, do następnego ataku. Jak stan zapalny, jak infekcja, jak zimno na wardze. Wiesz, ale wcześniej nie było radości i też mnie kąsał i zjazdy były te same, ale może coś w tym jest, cieszy się, to ja jej zaraz wsadzę kij w mrowisko. Albo np rodzi się myśl, ze ja nigdy nie będę szczęśliwa, i bęc, dalej są złe myśli o Bogu pt tak, to prawda, że nie będę szczęśliwa, bo Bóg mi na to nie pozwoli, nie dalby mi nigdy nikogo, kto by mnie kochał i zawsze będę sama i nieszczęśliwa, a wtedy zaczyna się zal, smutek, wyrzuty, pretensje do Boga i ja naprawdę w to wierze, ze tak będzie, bo jak może być dobrze? Skoro zawsze było źle. I jeszcze bardziej mnie to popycha do beznadziei, rozpaczy, kłótnia z Bogiem, ja woje, a On milczy, a ja się wkurzam, że milczy, i jest takie coś, ze skoro ja tak cierpię, to znaczy że wolna nie jestem wciąż, a skoro mnie Bóg nie uwolnił, a mól, wiec dlaczego, Boże, i szał, i czujesz mur. Mur milczenia. Mur rozpaczy, żalu, złości, zgryzoty. I nabierasz przekonania, ze jak tak, to Bogu nie można ufać, to znaczy ze nie jest miłosierny i nie kocha cię, nic dla niego nie znaczysz, bo nie chce cie uwolnić, bo ma takie widzimisię, bo to tyran, krwiopijca, chce, bym cierpiała i tak dalej i tak dalej. I karuzela trwa. Bluźniercze myśli, oskarżenia pod adresem Boga, i wpadam w szaleństwo i rozpacz jak takie dziecko małe, które ryczy aż się krztusi z płaczu, a matka je buja i nie jest w stanie go ani uspać, ani utulić i nie wiadomo, czemu się drze ten dzieciak, jak opętany. Opisałam Ci szczegółowo modus operandi. Chyba udało mi się opisać cały przebieg od myśli do działania:). Co tym sądzisz? Myślę , że egzorcysta będzie konieczny a ja i zapewne jeszcze wiele osób będziemy wspierać Cię duchowo byś miała siłę udac się do niego . Moje lęki miały całkiem inną naturę i skończyły się z dnia na dzień . Dlatego trwam w wierze , bo wiem od czego uciekłem . Musisz być naprawdę wierząca , że z takiego kalibra do Ciebie ładują . Na słabe duszyczki wysyła sie byle co, jakąś wagę piórkową a na Ciebie posłali wagę ciężką , albo super ciężką . Ale tak jak to Ci kiedyś pisałem , Ty byłaś łącznikiem , czyli kimś cenniejszym od tych co do Ciebie przychodzili . To cos co siedzi w Tobie , nie chce wyjść , bo jego zadaniem jest Ciebie sprowadzić z powrotem do wróżb . Słuchaj, sprawa jest taka, że jedna i ta sama osoba ma w biurku obrazki z nowenną pompejańską, które rozpowszechniała i jedna i ta sama osoba ma zjazdy bluźniercze i ataki. Tą osobą jestem ja. Piszę o sobie – jak ktoś chory na schizofrenie. Wiesz, ja nie wróżyłam ludziom, tylko sobie, sama za to słuchałam wróżb – przez telewizor i kontaktowałam się z wróżkami telefonicznie. Ale jak to jest możliwe – byłam bardzo pobożna przez dwa lata, szukałam Go, na wszelkie msze szłam, spowiedź co miesiąc, komunia, potem nowenna, obrazki kupiłam, zaczęłam roznosić po kościołach( mam wciąż). A z drugiej strony – to co tu opisuję i to, co tu mogłeś przeczytać i wyciągnąć wnioski. Jakby dwie różne osoby to były, a to jest jedna i ta sama osoba. Czyli ja. Wszystko chyba zależy od tego na ile potrafiłaś się otworzyć na świat duchów. Ja również miałem w swoim życiu epizody , czy to z Kaszpirowskim , czy z okolicznym wróżbitą , oglądałem również wróżki w tv , też dzwoniłem . Byc może moje przetrącone zycie , to że nic się nie układało miało swoje podłoże w tym działaniu. W tych moich zainteresowaniach . Takie rzeczy bardzo pociągały a że człowiek dodatkowo lubiał czytac ksiązki , to nic nie stało na przeszkodzie , by wejść i w ten kierunek . Tyle tylko , że w moim przypadku akurat karty i jakiekolwiek na nich operowanie były mało istotne. Nigdy mnie nie pociągały . Do tej pory niewiem jak się stawia pasjansa 😉 a z okultyzmu i wszystkich z tym związanych spraw wyspowiadałem się dopiero w ten piątek , który był kilka dni temu . Po prostu sobie zapomniałem i dopiero kazania Witko uświadomiły mi , że przecież kiedys mocno się angażowałem . Spowiedź dla mnie była teraz raczej tylko dopełnieniem , bo ja swoje uzdrowienie dostałem w momencie nawrócenia . I tak już mija prawie rok od tego czasu i widzę jak wszystko ładnie się układa . Ufajmy , że wszystko będzie dobrze 🙂 No, wiesz, u mnie ewidentnie są to działania złego ducha. Jestem o tym przekonana. To jedno. A jeśli idzie o zaangażowanie w świat wróżb i magii, to u mnie było od 10-11 horoskopy astrologiczne, karty klasyczne( na nich wróżyła moja prababcia całe życie), potem później trochę – runy, senniki, książki o tarocie, numerologia jednocześnie( ale tutaj szczerze nie wiem, co może być takiego w samej symbolice liczb jako takiej, bo tarot jest niebezpieczny ze względu na wymalowane na nim symbole masońskie i satanistyczne – często ukryte, tym bardziej jak ktoś nie jest świadomy ich znaczenia i tego, że to są w ogóle takie znaki, odwołanie też do mitycznych, pogańskich sił natury być może ). Potem będąc już na studiach, czytałam wciąż książki o numerologi,i a tak mniej więcej na cztery lata przed moim nawróceniem kupiłam sobie karty tarota i sobie je stawiałam, ale nikomu innemu nie wróżyłam. Nigdy też tak naprawdę nie wierzyłam w te własne wróżby, a w międzyczasie kilka lat też oglądałam programy tv z wróżkami i kontaktowałam się z nimi telefonicznie. Zatem, Józefie, u mnie tak to było. Sądzę, że to na pewno mnie otworzyło na ileś tam, na ile tego nie wiem, na działanie złego ducha. Być może było też jakieś przekleństwo międzypokoleniowe, o którym nie wiem, ponieważ ta moja prababcia często przeklinała różne osoby w rodzinie. Widzisz, ale na moją starszą siostrę to jakoś nie padło. Nie powiem, żeby wiodło się jej w życiu jakoś nie wiadomo jak super, ale na nią to nie padło jakoś – to całe odium wróżbiarsko-magiczne. Na przykład. Eliszka , tak z ciekawości zapytam , jaki miałaś procent sprawdzalności swoich wróżb ? Ta Twoja prababcia robi się coraz ciekawsza . NIestety w temacie przekleństw międzypokoleniowych niemam wiedzy . Jesli prababcia rzuciła jakąś klątwę na np swoją córkę a Twoją babcię to może być różnie . Niekoniecznie to musiało być cos demonicznego , ale po prostu złe słowa a w ustach kobiety , która miała kontakt ze światem duchów mogło odnosić skutek . To jest hardcore, ale to, co napisałeś, to też jest ciekawe. To coś siedzi w każdym razie. I medalik też sobie kupiłam z matką Bożą z Pompejów, a ostatnio porwałam książeczkę z różańcem zawierzenia, która kupiłam tydzień temu, jak poszłam na msze o uzdrowienie. Na tych mszach( na jednej z nich) doświadczyłam tak silnego lęku raz, kiedy mnie dotknęło takie gorąco, ten lęk czułam w brzuchu – silny lęk. To było 25 marca w święto zwiastowania. Po prostu czerń z bielą pomieszana, jakby walka dwóch osób po przeciwnych stronach barykady trwała. A wszystko w jednym człowieku – we mnie się rozgrywa. Jak czytam wasze nocne rozmowy aż mi serce się rwie by opisać swoje ostatnie przeżycie i wiecie co dziękuje Bogu, że o tym piszecie bo czasem sama mam wrażenie że zwariowałam w swojej wierze. Odmawiam kolejną NP i kolejny raz powracają myśli o przekleństwach pokoleniowych. Ojciec Witko bardzo wyraźnie o tym mówi. Zaczęłam się nad tym mocno zastanawiać..dlaczego nic mi się nie udaje, ciągle pod górę,chwila jest dobrze po czym jak spod ziemi wychodzi zło i brak logiki w podejmowanych decyzjach które są opłakane w skutkach…tydzień temu myślę sobie wyspowiadam się jeszcze raz z całego bagna w którym żyłam wcześniej…idąc do spowiedzi byłam cała mokra,pot leciał mi po plecach,usta zaklejały się same z przerażenia – nigdy tak się nie czułam przed spowiedzią…Podczas spowiedzi po raz pierwszy w życiu spotkałam Jezusa – ta naprawdę! na drugi dzień byłam już na mszy o uzdrowienie i uwolnienie prowadzoną przez Ojca Witko…co tam się ze mną działo…Ojciec modlił się za osoby przeklęte…siedziałam skulona,cała mokra w głowie czarno myslałam że głowę mi rozsadzi czarnoooo i mrok przed oczami i ten pot skraplający się po plecach…czułam że Jezus mnie uzdrawiał i Jego Łaska trwa do chwili obecnej…pokój w sercu,już tak nie szaleję jak kiedyś, wierzę że pomalutku moje życie nabierze kolorów…Ja jestem już inną dziewczyną – mówię ostatnio do mojej mamy:wiesz ja jestem na takim etapie z Panem Jezusem że mogę już iść do Niego…a ona patrzy na mnie jak na wariata i mówi:ty przeginasz już w drugą stronę…(kiedyś nie chodziłam do kościoła…)potem nastąpiło nawrócenie i już nie wyobrażam sobie życia bez kościoła, modlitwy, różańca…. Cieszę się że mama tak mi powiedziała bo to oznacza że łaska „przez skórę”prześwituje :)) dobrze, że opisujecie swoje emocje i uczucia które przeżywacie te dobre i złe bo człowiek wtedy nie czuje się sam w swoim przeżywaniu… modlę się za nas wszystkich… :)) Cyklotymia jest zasadniczo spokrewniona z zaburzeniami dwubiegunowymi, ponieważ również tutaj naprzemiennie występują fazy maniakalne i depresyjne. W cyklotymii jednak fazy te nie mają aż takiej intensywności i nie od razu rzucają się w oczy. Osoba dotknięta cyklotymia przeżywa raz okres lekkiej depresji, raz znowu okres łagodnej manii, pozbawiony jednak jej wyraźnych, ostrych cech; przepełniają wtedy energia i aktywność. Nic dziwnego zatem, że cyklotymia rzadko bywa diagnozowana, ponieważ jej objawy nie są ani specjalnie widoczne, ani też nie są odbierane przez otoczenie jako choroba. Przypuszczalnie w życiu większości z nas dobre okresy przeplatają się ze złymi. Najczęściej jednak potrafimy wskazać przyczynę odmiennego nastroju. W wypadku cyklofrenii i zaburzeń dwubiegunowych jest inaczej: tutaj zmiany nastroju następują bez wyraźnych przyczyn. Dlatego diagnozę można postawić tylko wtedy, gdy prawidłowość tę zauważy ktoś z rodziny czy najbliższego otoczenia osoby dotkniętej takimi objawami i namówi ją do pójścia do lekarza. Nieraz jednak nawet lekarz ma trudności z postawieniem właściwej diagnozy, ponieważ, żeby była ona pewna, trzeba stwierdzić, że w zachowaniu danej osoby okresy łagodnej depresji, przedzielane okresami łagodnej manii i ewentualnie okresami względnego zdrowia występowały w ciągu co najmniej dwu lat. Dlatego trzeba zaobserwować objawy charakterystyczne dla poszczególnych faz, pamiętając o tym, że przejawiają się one dość dyskretnie. Ta ważna rola – obserwatora i informatora – przypada bliskim osoby dotkniętej cyklotymia. Może się zdarzyć, że cyklotymik przeżyje całe życie, ani razu nie zgłaszając się do lekarza. W tym wypadku dana osoba nie odczuwa większych problemów i jest mniej lub bardziej zadowolona ze swego życia. Przeważnie jednak nie kończy się na łagodnych problemach. Wraz z upływem lat stan cyklotymii przechodzi często w „prawdziwe” zaburzenie dwubiegunowe I lub II, a więc w depresję z fazami manii albo znacznego obniżenia nastroju. Wtedy sytuacja staje się poważna i koniecznie wymaga leczenia. Lepiej zaryzykować i podnieść fałszywy alarm, niż pozwolić depresji na dobre się zakorzenić. Ta niepozorna forma depresji, jaką jest cyklotymia, daje się leczyć – im wcześniej zostanie rozpoznana – ze szczególnie dobrym skutkiem. Cyklotymik to osoba cierpiąca na cyklotymię. Cyklotymik przechodzi od nastroju radosnego pobudzenia do nastroju depresji i apatii. Cyklotymik kręci się w kółko wokół swych naprzemiennych nastrojów i stanów emocjonalnych. Zaburzenie afektywne to zaburzenie endogenne, w którym co jakiś czas występują wahania nastroju oraz zaburzenia emocji i aktywności. Do objawów zaburzeń afektywnych należą zespoły depresyjne, hipomania i stany mieszane. Zmiany nastroju są spontaniczne i nie wykazują związku z wydarzeniami życiowymi. Cyklotymia jako poważna choroba pojawia się zwykle u osób, których krewni cierpią na chorobę afektywną dwubiegunową lub ktoś już chorował wśród przodków. Cyklotymia może utrzymywać się przez całe dorosłe życie, zatrzymać się tymczasowo lub na stałe albo przerodzić się w poważniejsze wahania nastroju. Oprócz czynników genetycznych na wystąpienie cyklotymii mają wpływ: niski poziom serotoniny, wysoki poziom kortyzolu, a także stresujące wydarzenia. Ponadto ważną rolę pełnią czynniki środowiskowe i wychowanie. W leczeniu cyklotymii istotne są regularne ćwiczenia fizyczne a nie tylko przyjmowanie leków. Warto także skorzystać z intensywnej, długotrwałej psychoterapii, aby nauczyć się radzenia sobie ze stresem i rozładowywaniem emocji. Ja tam nie mam żadnej cyklotymii ani depresji dwubiegunowej ani w ogóle żadnej depresji. W moim przypadku nie chodzi o przechodzenie ze stanu pobudzenia do stanu odrętwienia. Jeszcze raz powtarzam. To jest co innego. Bo ja jestem zrównoważoną osobą na co dzień, a to, co ja przeżywam, to są po prostu ataki złego ducha w wyniku otworzenia się na świat duchów i doznane zranienia plus być może sprawy pokoleniowe też( wróżby, brak ufności do Boga, grzechy przeciw I przykazaniu). Depresja dwubiegunowa to coś zupełnie innego – a wygląda tak, ze człowiek cały czas funkcjonuje na dwóch biegunach i tylko taki jest jego stały i jedyny sposób funkcjonowania – jak maszyna dwu funkcyjna, która raz albo mieli, albo kroi( tak to porównam), ale to jest co innego niż epizod zdarzający się bez reguły raz na x czasu na tle normalnej całości, a nie funkcjonowanie stale na dwóch skrajnych na przemian biegunach. Ludzie, uwierzcie, co piszę. Wiem, co mam, więc proszę uwierzcie i nie wmawiajcie chorób, których ktoś nie ma, bo każdy poza tym, że u lekarza/y był, to jakoś sam siebie też potrafi ocenić, bo już nie wiem, jak wam to wytłumaczyć. Znam chyba najlepiej własną historię życia, proces nawracania się i życie duchowe. W moim przypadku jest to duchowe. Wiem, co piszę. Jeśli ten wpis mnie też miał jakoś zahaczać… To dlaczego nie pójdziesz do egzorcysty? Może dobrze ci z tym dręczeniem i nie chcesz się go pozbyć? Lulu, no to pójdę. Ale nie jestem gotowa na to dziś ani jutro… Zrozum…Jak ja bym napisała, że komukolwiek jest dobrze z jakimś problemem. To, że go rozkminiam na forum, to nie znaczy, że się nad nim zaczęłam zastanawiać dopiero teraz i nic z nim dotąd nie robiłam( już nie będę się powtarzała), a egzorcyzm jest rzeczą ostateczną przeważnie, gdy nie ma jakichś manifestacji złego ducha wyraźnie i natychmiastowo na niego kierujących, jak na przykład to, ze się rzucasz na mszy i. musi cię wynosić z niej kilku ludzi i wtedy biorą Cię doi kapłana na zakrystię, bo wtedy już wiadomo, że ktoś tego egzorcyzmu wymaga. A u mnie nie było takich rzeczy. I jak będę na to gotowa, to napiszę do tego księdza… ok Eliszka – nie do końca masz rację, sami księża egzorcyści twierdzą, że najczęściej odmawiają modlitwę o uwolnienie, a nie egzorcyzmy, które się odprawia nad opętanym, a nie zniewolonym. Niepotrzebnie zwlekasz. Eliszka – nie jestem księdzem, a myślę, że tylko on może CI dać właściwe rozeznanie, jednak po przeczytaniu Twoich komentarzy, chcę Ci powiedzieć, że objawy, które masz są prawie identyczne do moich (min. „wymioty”). Powody zniewolenia, które opisałaś również, u mnie doszła jeszcze nieczystość. Po raz kolejny poszłam na Mszę z modlitwą o uzdrowienie, nic się takiego wcale nie działo, jak piszesz, nie rzucałam się itp., jednak nie będę się wdawać w szczegóły. Po krótkiej rozmowie z księdzem, ów ksiądz stwierdził, że nie jestem całkiem wolna, potrzebuję modlitwy o uwolnienie i skierował mnie do księdza egzorcysty. Również miałam tysiące myśli, aby tam nie iść, min. lęk, albo że to choroba psychiczna, ale zaufałam księdzu, ( jestem mu wdzięczna za zainteresowanie), sama pewnie bym coś wynalazła, aby jednak nie pójść. Już u egzorc. byłam, chociaż ogromnie się bałam zupełnie niepotrzebnie, bo też miałam inne wyobrażenie co do wizyty. Więc nie wiem na co czekasz, tym bardziej, że czasem i tak trzeba poczekać na wizytę, możesz np. napisać maila. Dostałaś nawet namiary. Zrób pierwszy krok, nie kombinuj, bo tak to zawsze się coś znajdzie, aby nie pójść, np. Twoje myśli, albo jakieś inne przeszkody, nawet zdarzenia losowe, wszystko będzie się jeszcze bardziej przciągać, a Ty będziesz niepotrzebnie cierpieć. Ale ja nie mam wymiotów, nie pisałam ze je mam, tylko taki odruch rozpaczy mam. Chyba używam zbyt wielu porównań mylących. Mam rozpacz starszną mega i zgryzotę. Chciałam to tak obrazowo opisać. Ale wymiotów nie, bólów żadnych tez nie, tylko mega rozpacz granicząca z szałem. Wezmę to pod uwagę, co mówisz:). Dzięki. Eliszka – wiem, że nie masz wymiotów, dlatego napisałam w cudzysłowiu, ja tez nie mam, tylko takie odczucie, jakby coś chciało ze mnie wyjść, a nie mogło. do Eliszki – zamów w swojej intencji Msze św. , tymbardziej jeśli masz problem z modlitwą, mi to bardzo pomogło, możesz sformułować w np. w intencji Panu Bogu wiadomej, albo o rozwiązanie problemu, albo po prostu o uzdrowienie czy uwolnienie, możesz też przez internet oraz byćmoże o przerwanie więzów międzypokoleniowych (ze względu na o babcię) idę popłakać, dobranoc Nie płacz, mam nadzieję, ze nie przeze mnie:) bez obaw, nie przez ciebie, płaczę nad swoim beznadziejnym życiem Chciałabym podziękować Matce Bożej za to że uratowała moje małżeństwo przed rozwodem. Z mężem jesteśmy razem 14 lat w tym prawie 2 lata po ślubie. Pewnej zimowej soboty mąż oznajmił mi ze mnie już nie kocha i chce rozwodu. Mój świat wtedy się zawalił, płakałam prosiłam żebym nie odchodził, ale niestety to nic nie dawało.
Witam serdeczne. Na początku roku 2020 rozmawiałem z bratem, któremu małżeństwo nie układało się. Pod koniec rozmowy powiedział mi, że nic tylko ratuje go rozwód i nie ma innego wyjścia. Gdy to usłyszałem, to dostałem jakby nożem w serce. Zacząłem się modlić sam do Maryi o ratunek dla nich ale zaraz do głowy mi przyszła myśl żeby odmówić Nowennę Pompejańską. Gdy podjąłem tą myśl zaraz pomyślałem – dlaczego sam? Poprosiłem o to moja żonę, rodziców, braci, siostry ich małżonków w sumie nas było 8 osób, reszta rodziny która nie dała rady odmawiać Nowenny Pompejańskiej, odmawiali jeden różaniec dziennie w tej intencji lub „Pod Twoja obronę”. Po około 2 miesiącach po zakończeniu Nowenny mój brat powiedział mi, że nie wie jak się to stało i jak to jest możliwe ale jego małżeństwo bardzo się zmieniło. Wszystko uległo poprawie i widzi sens trwania w małżeństwie. Wierze w to że Maryja całkowicie im dopomoże i będzie ich Matka aż do końca życia. W imieniu swoim i wszystkich którzy się modlili do Ciebie Maryjo dziękuję za pomoc. Błogosław Maryjo każdemu kto Cię o Twoja pomoc prosi.
Kochani odmawiam juz n-tą nowennę. Wcześniejsze były za brata, dzieci ale najwięcej za męża, o nawrócenie, wyrwanie z mocy i szponów złych duchów i rozpoczęcie leczenia. Większość moich intencji została wysłuchana i spełniona za co pragnę podziękować NMP. NMP przemieniła moje życie, mój stosunek do wiary, kościoła, gorliwość w modlitwie… Odmawiam nowennę od 1 grudnia w intencji mojego małżeństwa. Jestem mężatką z 2,5 letnim stażem. Zawsze z mężem mieliśmy niezgodne charaktery. Ale to co zaczęło się dziać pół roku temu odkąd wprowadziliśmy się do naszego nowego domu przerosło mnie sama. Mąż zaczął być bardzo agresywny w stosunku do mnie. Przesłał cieszyć się życiem. Potrafił nawet podnieść na mnie rękę. Wszystko go denerwowało. Czepiał się dosłownie wszystkiego. Poniżał itd. Stosował przemoc w każdej postaci psychicznej ekonomicznej itd. Zawsze byłam bardzo wierząca osobą ale nigdy nie przekonywał mnie różaniec. Uważam że to zwykle prawdziwa modlitwa to wewnętrzna rozmowa z Bogiem i tak się modliłam. Po jednym z nabożeństw św Filomeny zadzwoniła do mnie koleżanka że od 1 grudnia rusza nowenna, że ona też się będzie modlić i że może warto próbować razem zawsze raźniej. Do tego pomysłu podeszłam sceptycznie w końcu zawsze różaniec nie był dla mnie ważną modlitwą. Ona brnęła dalej że jest fajna aplikacja nawet ze skoro nawet w to nie wierzę to niech chociaż otrzymam jej towarzystwa. Zaczęłam czytać świadectwa tej nowenny. Pomyślałam że nie mam nic do stracenia że skoro zawsze miałam bliską więź z Bogiem to przecież powinnam grudnia ściągnęłam aplikację i zaczęłam modlitwę w intencji szczęścia w mojej rodzinie. Małżeństwie. Pierwsze dni rewelacja. Nawet myśl że co to takiego. Naprawdę szło super. Z dnia na dzień zaczynały się schody. Mąż coraz bardziej agresywny do tego zaczął pić alkohol. Na noc zamykał się w sypialni ja musiałam spać w osobnym pokoju. Cuda na kiju. W wigilię nastąpiła kumulacja nawet nie przyszedł usiąść do stołu wigilijnego. Pomimo że siedziało przy nim nasze dwuletnie dziecko i ja czekając na niego. O godz 20 upil się i poszedł spać. Wtedy powiedziałam dosyć bez sensu ta modlitwa .jest coraz gorzej. Postanowiłam. Kończę to. Ale o 23 coś jakby we mnie się odezwało nie poddawaj się tyle dałaś radę to dasz radę do końca. Więc mówiłam że różańc i poszłam spać. Rano kolejna awantura. Mówię nie no chyba jakiś koszmar. nie poddałam się. I dokładnie w święta w tym dniu kiedy kończyła się część błagalna a zaczynała dziękczynna mąż jakby złagodniał. Zaczęliśmy rozmowę. Używał słów których nigdy nie słyszałam z jego ust. Nie mogłam się odnaleźć. Był miły przyjazny. Mimo że wyleciał trzy dni temu za granicę to naprawdę potrafi zadzwonić powiedzieć kochanie. Zapytać jak się czuję. Nie słyszałam tego z jego ust przez rok czasu. Nie jest idealnie Ale jest lepiej. Coraz lepiej. Dlatego księże wierzę że moja modlitwa miała taka moc że zły walczył i to pod każdą postacią. Nie ukrywam że jest coraz trudniej odmawiać myśli uciekają. Nawet słychać nieraz jak w słuchawkach coś puka żebym tylko uciekła myślami od modlitwy. Ale nie poddam się. Proszę o modlitwę żebym wytrwała. Wszystkiego dobrego. Szczęść mąż wróci z zagranicy zgłoszę się do księdza jeszcze z prośbą o poświęcenie naszego nowego domu. Wiem że jest to konieczne potrzebuje tego czuję tu taki jakiś ciężar nawet nasze dziecko odkąd mieszkamy każdej nocy się budzi kilka razy. Nie ma spokojnego snu. Jeszcze raz szczęść Boże.
Jest to moje pierwsze świadectwo odmówionej Nowenny Pompejańskiej. Od 4 lat staramy się z mężem o drugie dziecko. Mamy już syna. Ja mam endometriozę 4 stopnia ( dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, jest to najbardziej zaawansowany stopień tej choroby).
Odmówiłam w tym roku trzy Nowenny Pompejańskie. Moje intencje nie zostały jeszcze w pełni wysłuchane, ale wierzę, że tak się stanie. To, o co proszę, to sprawy wymagające czasu, dlatego czekam cierpliwie i planuję niedługo rozpocząć kolejną modlitwę. Czasem jest ciężko, szczególnie, gdy w ciągu dnia nie udaje się odmówić choć jednej części Różańca lub wtedy, gdy moje myśli nie mogą się oderwać od tego, co mnie martwi i przez to trudno się skupić. Jednak mimo wszystko zdołałam odmówić te trzy Nowenny. Wiara, ze zostanę wysłuchana bardzo mi pomaga przetrwać stresujący okres w moim życiu. Agata
Ten stan uświadomiliśmy sobie podczas dzielenia się życiem na spotkaniu wspólnoty. Dwa miesiące później, podczas wakacji pojechaliśmy na rekolekcje. Zostaliśmy zapisani do kręgu, składającego się z czterech małżeństw, wśród nich było również drugie małżeństwo w stanie błogosławionym oraz Ewa, która jest… położną.

Brat odzyskał przytomność trzeciego dnia, po dwóch dobach śpiączki. Nie doznał żadnych uszkodzeń mózgu, choć lekarze byli najgorszych myśli bo długo był niedotleniony. Dla całej rodziny to był cud! Wymodlony cud! Moją pierwszą Nowennę pompejańską rozpoczęłam w tym roku, w kwietniu. Modliłam się za dwie osoby, bo nie mogłam zdecydować się, która z nich bardziej tego potrzebuje. Był to mój jedyny młodszy brat i jego dziewczyna. Modliłam się z prośbą o potrzebne dary Ducha Świętego, o oświecenie ich umysłów, serc i dusz, by mogli się nawrócić, gdyż oboje odeszli od Kościoła, od Boga. Będąc w niesakramentalnym związku, poczęli dziecko, które urodziłe się zdrowe i silne. Bardzo kocham mojego brata i bolało mnie, że z wzorowego ministranta stał się oziębły na wszystko, co związane z wiarą. Miałam powody sądzić, iż jest to ewidentna sprawka szatana, gdyż przez krótki czas mieszkaliśmy we troje (ja, mój chłopak i mój brat) w domu, który uważam, iż jest przez "coś" nawiedzony. Już wtedy brat był rozchwiany duchowo, co wykorzystał Zły. Po przeprowadzce brat miał koszmary, których nie mógł rozróżnić czy to jawa czy sen. Śniły mu się kopyta w drzwiach, nie widział "osoby", budził się wystraszony, roztrzęsiony i cały spocony. Płakał, bo nie radził sobie z tym. Niestety nie chciał pójść do Kościoła, stawał sie oziębły aż w końcu podobno koszmary ustały. Tak jak jego wiara. Modliłam się za Niego bo chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak. Po kilku latach od tych zdarzeń trafiłam na pompejankę i poczułam, że to właśnie nią mam się za niego modlić. Po pierwszej Nowennie (wersja dłuższa) nie zadziało się nic spektakularnego, jednakże ja i moja mama zauważyłyśmy różnicę. Stawał się bardziej kontaktowy, dopuszczał nas do swej córki (wcześniej nie chciał), czasem coś zażartował. Znalazł pracę, blisko domu, było ok. Podczas pierwszej Nowenny miałam ataki na mnie ze strony Złego w postaci mojego męża, który mocno mi dokuczał podczas prawie całej Nowenny. Pod koniec nastąpił przełom: łaska spadła i na niego, kilka różańców przez kilka dni odmawiał razem ze mną. Niestety później jakoś nie mogłam rozpocząć nowej Nowenny, ciągle mnie coś od niej odciągało... W wakacje okazało się, że dziewczyna brata znów jest w ciąży i to w bliźniaczej. Z jednej strony radość, z drugiej - brnięcie w głębszy grzech. Szatan rozwścieczył się być może po mojej modlitwie i zaatakował. Mój brat pod koniec sierpnia, dziwnie się zachowując, chciał odebrać sobie życie (po raz drugi, niestety gorszy). Nałykał się dużej ilości leków wykradzionych z domowej apteczki, lekko podciął sobie żyły i poszedł się powiesić na strychu w domu rodzinnym. Tego dnia, w tym czasie byłam w kościele z mężem i ofiarowałam za brata uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, modliłam się też w przeddzień "zdarzenia" do jego Anioła Stróża, by go pilnował, nie wiedząc, co się wydarzy. Tego dnia modliła się również za niego pod wpływem nagłego natchnienia moja ciocia, karmelitanka bosa (kilka godzin przed). Dzięki interwencji Bożej i oświeceniu Ducha św. moi rodzice w porę zdążyli z pomocą, karetka również zdążyła. Cała rodzina modliła się o życie dla niego. Tego dnia, wieczorem rozpoczęłam moją drugą Nowennę znów w intencji brata, z prośbą o ochronę jego ciała i duszy przed szatanem. Brat odzyskał przytomność trzeciego dnia, po dwóch dobach śpiączki. Nie doznał żadnych uszkodzeń mózgu, choć lekarze byli najgorszych myśli bo długo był niedotleniony. Dla całej rodziny to był cud! Wymodlony cud! Obecnie dochodzi do zdrowia, ma problemy z oddychaniem, jednakże to, co zrobił nie wpłynęło na jego wiarę. Tamtego dnia inna ciocia wyświęciła tamten strych wodą egzorcyzowaną. Skutek był taki, iż w noc po popołudniowym "zdarzeniu" działo się kilka dziwnych rzeczy: ciocia słyszała, jak ktoś gładzi poduszkę jej męża, który twardo spał. Wujek przed snem, będąc sam w pokoju, słyszał straszne rumory przesuwanych rzeczy w pustym pokoju obok (takie same rodzice słyszeli w trakcie zdarzenia, będąc wtedy jeszcze "otumanieni duchowo"). Był przerażony, ale żonie nic nie powiedział. Najstarszy syn słyszał wczesnym rankiem hałasy w kuchni, lecz pomyślał, że to któreś z rodziców. Wychodząc na zewnątrz nakarmić gołębie, zamknął drzwi domu, gdy wracał, były otwarte. Od tamtej pory święcił codziennie dom wodą egzorcyzmowaną. Wszystko ustało. Pomogłam mamie załatwić wizytę egzorcysty, wyświęcił cały dom, dzięki czemu można było później odczuć "ochronę". Widzę działanie modlitwy w wielu rzeczach, które za długo by opisywać, jednakże przez osłabioną wiarę brata szatan strasznie go atakuje. Na koniec tej historii, która nadal trwa wraz z modlitwą całej rodziny i mojej, dodam świadectwo, które wzmocniło moją wiarę: Pod koniec drugiej Nowenny (odmawianej częściowo wspólnie z mężem, już mniej agresywnym), którą niedawno skończyłam, stał się widoczny dla mnie "mały cud". Pod koniec września byłam na spacerze z córeczką brata, która niestety nadal nie ma Chrztu św. Dziewczynka szybko zasnęła, a ja chodziłam wiejską cichą drogą rozmyślając. Doszłyśmy do nowej kapliczki Matki Bożej umieszczonej na drzewie na obrzeżach lasu. Impulsywnie w myślach poprosiłam Matkę Przenajświętszą i jej Syna Jezusa o błogosławieństwo dla tego dziecka jako tymczasową ochronę przed złem do czasu Chrztu, ponieważ martwię sie o nie jako kochająca ciocia nie mogąca nic w tej kwestii zrobić. Nagle córeczka brata otworzyła oczka, skierowane w stronę patrzącej w jej kierunku figurki Mateńki, jakby ktoś ją dotknął i obudził. Po chwili zamknęła je i spała dalej. Wystraszyłam sie lekko, pomyślałam w pierwszej chwili, że ją obudziłam, bo za głośno powiedziałam, po czym uświadomiłam sobie, że modliłam się w myślach. Przeszedł mnie radosny dreszcz, pełen łagodności i spokoju, pojęłam, że moja prośba została natychmiastowo spełniona, gdyż była szczera z głębi duszy. Całą drogę przed i po nie otwierała oczek. Do dziś uśmiecham się widząc oczami ducha ten cud. I dzięki temu głębiej wierzę, że Maryja ma w opiece mojego brata, jednakże trzeba będzie poczekać na jego przemianę, o którą proszę.

IpXD.
  • 0vva99mscg.pages.dev/97
  • 0vva99mscg.pages.dev/49
  • 0vva99mscg.pages.dev/82
  • 0vva99mscg.pages.dev/55
  • 0vva99mscg.pages.dev/94
  • 0vva99mscg.pages.dev/87
  • 0vva99mscg.pages.dev/28
  • 0vva99mscg.pages.dev/85
  • nowenna pompejańska uratowała moje małżeństwo